Książki Evansa bardzo lubię,pisze ciepło,interesująco i jakoś tak kobieco patrzy na świat.
Z racji mojego skrzywienia ,co do preferencji książek ,w których mowa o chorobach-wiedziałam, że na pewno ją przeczytam.
Narratorem jest Nathan Hurst, cierpiący(co za skojarzenie, z ang.hurt-cierpienie) na syndrom Tourette'a. Mężczyzna jest pracownikiem działu ochronny w sieci sklepów muzycznych.Szczerze nienawidzi Świąt Bożego Narodzenia,które przypominają mu o przykrych wydarzeniach z dzieciństwa( obwinia się o śmierć swojego brata).
Kolejne Święta,z założenia miał spędzić samotnie...Splot okoliczności postanawia jednak inaczej.Lot ,jakim miał lecieć,z powodu złej pogody został odwołany a na lotnisku spotyka kobietę podróżującą samotnie z dwójką dzieci.To Addison , z córeczką i synkiem Collinem.
Nathan proponuje im nocleg w apartamencie,jaki zapewnia mu pracodawca, w związku z odwołanym lotem.
Od tej pory-ich losy się powiążą.Collin jest chory na białaczkę.Posiada tez niezwykły dar.Dar, z którego sam niestety nie może skorzystać.
Collin potrafi uzdrawiać dotykiem.
Książkę przeczytałam w jeden wieczór.Jest to niezwykle ciepła,świetnie napisana powieść o miłości,zaufaniu,przyjaźni.Niestety także o głupocie ludzkiej.
Polecam.
Również mam to "skrzywienie",co do tematyki chorób w książkach ;)
OdpowiedzUsuńA "Podarunek" czeka na półce,dobrze że mi o nim przypomniałaś :)
ja też mam takie "skrzywienie" i na pewno przeczytam, do tego piękna okładka :)
OdpowiedzUsuńMam i cierpliwie czeka na swoją kolej;)
OdpowiedzUsuń